400 reklamówek na osobę

tyle wg badań zużywa Polak w ciągu roku. Średnia unijna to 198. Duńczykowi wystarczą rocznie 4 reklamówki. Jak to możliwe?


Proponujemy zabawę

W piątkowy poranek lub w taki dzień, kiedy w Twoim mieście odbywa się targ, udaj się na niego po zakupy. Nasz test przeprowadzamy na rynku w Sopocie. Uzbrojeni w wózek na kółkach, 6 toreb płóciennych, jak w każdy piątek robimy tam zapasy świeżych produktów na weekend. Zawsze mamy ze sobą wielorazówki, które z uporem wciskamy sprzedawcy.
Lubimy rozmawiać, znamy osoby od których kupujemy, lubimy się. Jak to więc możliwe, że mimo naszego uporu w podawaniu torby płóciennej, dosłownie przy chwili nieuwagi, spowodowanej zatraceniu się w rozmowie o tym „ależ dziś zimno” -zimą, czy „ależ upał, oszaleć można” – w środku lata, każdy produkt mamy w oddzielnej siatce najgorszego kalibru, czyli tzw. zrywce? Nie wiem.
Jeszcze raz. Stoisko z warzywami. Podchodzimy. Dajemy naszą torbę. Sukces. Mamy to co chcemy w naszej wielorazówce. Ale jeśli nie podamy tej torby zanim powiemy co chcemy kupić, to koniec. Sprzedawca niczym automat, ładuje do siaty jak leci. Niemożliwe. Ale jednak.


Prosta, ładna, dobra dla środowiska – torba wielorazowa

Idziemy po chleb

Każdy już leży i czeka… w reklamówce lub woreczku 😥
Szaleństwo. Pytam spokojnie ulubioną panią, która przecież sama te chleby w środku nocy wypieka, wkładając w to serce i siłę, dlaczego ten worek? Ale co w tym złego – odpowiada zupełnie spokojnie pani. I dlatego o tym piszemy.

Wśród nas nadal są osoby, które o podstawach zagrożeń płynących z wytwarzania plastiku niewiele wiedzą. Mówmy o tym. Uważajmy na fanatyzm, ale jednak mówmy.

Podejmujemy więc próbę, by przekonać panią, że przecież te chlebki nie będą obsychały, gdy przykryje się je płócienną ściereczką? Pani obiecuje, że pomyśli. To już coś. A że jesteśmy tam co tydzień, to liczymy na dalsze rozmowy. Przecież nam wszystkim powinno zależeć, by ratować świat. Nie martwmy się, że ktoś się obrazi, bo zupełnie nie musi tak być. Zaciekawmy kogoś tym sposobem myślenia. Przecież nasze mamy nie wiedziały co to jest „siatka foliowa”? I radziły sobie z gotowaniem, prowadzeniem domu i wykładaniem śmietnika gazetą, zamiast workiem.


Proste i piękne

17708 miliardów foliówek rocznie

Tyle w Polsce zużywamy foliówek. 80% trafia na wysypiska śmieci, pozostałe 20% jest poddawane recyklingowi.

Czy foliówki rosną na drzewach?

Jak zrobić zakupy bez foliówek?

Na rynku, jak widzieliście, małym nakładem sił i uporu, możemy z sukcesem wrócić do domu z taką samą ilością opakowań, z jaką tam wyruszyliśmy. Trochę trudniej jest latem, kiedy maliny i truskawki w wysokiej temperaturze wypływają z papierowej torebki, zalewając nam płócienną torbę, wózek i bagażnik. Z pomocą przyjdą słoiki i wszelkie pudełka jakie znajdziecie w domu. Bo jeśli już macie pudełka plastikowe, to uczyńcie je nieśmiertelnymi i przekazujcie je następnym pokoleniom, by z jednorazowych, stały się wielorazowymi choć trochę. Maliny i truskawki ładujemy do pudełek i sprawa zakończona. Jeśli sprzedawca odmawia, bo musi wytarować wagę i to jest czasem wielki kłopot – okazuje się, to prosimy o zważenie truskawek w jego misce dołączonej do wagi i upieramy się o załadowanie do naszego pojemnika po zważeniu. Uwierzcie, razem uda nam się przekonać sprzedawców, bo będą zmuszeni poniekąd do przestawienia się na lepszy tryb.

Mięso

Nasze matki, jak już ustaliliśmy reklamówek nie znały. Jak kupowały mięso? Normalnie, w gazecie. Przyniesione do domu miało niekiedy na sobie kawałek tekstu z jakiegoś artykułu 😆
Niezdrowe, bo to tusz drukarski, powiecie? Zapewniamy, że mniej szkodliwe, o ile zupełnie nieszkodliwe w porównaniu z polifenolami zawartymi w foliówkach, tak skrzętnie przylegającymi do kawałka schabu, świeżo zakupionego. Najbardziej ekologiczne rozwiązanie, to zupełna rezygnacja ze spożywania mięsa. Ale to jest bardzo indywidualny wybór, mimo oczywistych faktów dotyczących ogromnych szkód, jakie powoduje hodowla zwierząt przeznaczonych na mięso. Dziś zostawiamy ten temat.

Jajka

Prosta sprawa. Mamy swój pojemnik, pakujemy, idziemy.

Produkty sypkie

Stopniowo pojawiają się sklepy, gdzie kupimy, jak za dawnych lat produkty sypkie na wagę. Kasze, mąki, ryż, makaron, wszystko pakujemy do pojemnika własnego, ewentualnie papierowej torebki lub słoika.

Nabiał

Twarogi i sery możemy zakupić na wagę od zawsze. Wybierając produkt bez opakowania, możemy prosić o włożenie go do naszego pudełka. Trudniej jest z mlekiem. Kiedyś obecne były mlekomaty, gdzie do własnej butelki możliwe było nalanie mleka przywiezionego przed świtem przez rolnika. Niestety zniknęły. Pozostają nam mleka butelkowane w szkło, niestety z plastikową nakrętką, choć czasem można znaleźć je też z kapslem metalowym, to już mniejsze zło.


Jak widzicie, nie jest to takie trudne. Jest to po trzech tygodniach w zasadzie normalne. Poćwiczcie. Przekonacie się ile przynosi to satysfakcji i niekiedy zabawnych sytuacji.

Trzymamy kciuki i życzymy dobrej zabawy w słusznej sprawie.