Mieszkamy w Trójmieście. Jak się domyślacie sporo tu rodzin marynarskich. W naszych przedszkolach widzimy i podziwiamy to jak sobie radzą. Niekiedy nie wiemy, że tata „wypłynął”, ale widzimy i czujemy.

Wspieramy. Często rozmawiamy z mamami, z tatą, gdy wraca, z dzieckiem każdego dnia o tym, jak to jest. No cóż, jest inaczej.

Opowiemy dziś o tym, czego doświadczamy towarzysząc rodzinom marynarskim, być może będzie to pomocne w radzeniu sobie z rozstaniem w takich, bądź innych sytuacjach.


Mama

Zazwyczaj nasza koncentracja skierowana jest na mamy, dzielne kobiety, które przejmują ster domowego ogniska. Przywożą, odwożą, zamówią hydraulika i pana do zepsutej lodówki. Siłaczki. Niekiedy nie podejmują pracy zawodowej. A niekiedy właśnie podejmują. Są same. Ale czasem mają babcię do wsparcia. One są, są obecne, są zmęczone, na ich barkach jest cały dom w czasie, gdy mąż jest na statku. Godzą się na taki układ czasem stawiając warunek odnośnie czasu trwania rejsu. Teraz rejs 5 tygodniowy jest możliwy, kiedyś rejsy trwały 1-2 lata. Niesamowite. Obecnie rodzina ma kontakt z tatą marynarzem, skype, komunikator, zdjęcia. W zasadzie zawsze jest to możliwe. Można porozmawiać, pochwalić się lub pożalić. Ale możliwe jest bycie na bieżąco. To ułatwia całą sprawę. Mama choć sama, nie jest aż tak sama.
Kiedy mąż pracuje, one ustalają swoje zasady w domu. Trzymają całość w ryzach. Dzieci wiedzą kiedy idą spać, kiedy mają czas dla siebie, a kiedy trzeba popracować nad zadaniami szkolnymi. „Jakoś to idzie” mówią mamy. Kiedy dzieci są zdrowe, a system organizacji działa, wszystko przebiega w miarę sprawnie. Nie ma się co łudzić, dobra organizacja i spokój są gwarancją przetrwania tego czasu bez męża w miarę bezboleśnie.

Tata

Powiemy Wam to, co obserwujemy, a co często nie jest widoczne na pierwszy rzut oka.
Tata ma ciężko!
Owszem nie dźwiga ciężaru codziennych domowych obowiązków, jest przecież w morzu. Nie ma go, gdy chorują dzieci, gdy woda zalała piwnicę. To prawda, jest w morzu. Ale on w tym morzu pracuje. Codziennie wstaje i wykonuje odpowiedzialną pracę. Jest sam. Tęskni. Nie jest na lądzie, jest na morzu. Ma wokół siebie ludzi z podobnymi emocjami, głównie mężczyzn, więc o rozmowę nie jest tak łatwo. Radzi sobie. Słucha żony, która nie spała całą noc, bo dziecko dostało wysokiej gorączki… Nie może pomóc, jest daleko. Wraca do domu. Czy odpocznie po 5 tygodniach codziennej pracy? Najczęściej dostanie listę pilnych spraw i napraw. Żona jest przecież zmęczona. On też jest zmęczony. I chociaż na statku miał wokół siebie osoby, który dbały o jego komfort, podały posiłek, zorganizowały inne rzeczy, to gdy wraca do domu, chwilę zajmuje mu przestawienie się na inny system. Może żona chciałaby dostać gotowe śniadanie? A on przecież na statku miał kucharza 😯 . Stęsknił się za dziećmi i wydaje mu się, że żona jest dla nich zbyt surowa. Pozwala więc dzieciom trochę porozrabiać, przecież nic się nie stanie. Albo wręcz przeciwnie. Jeśli jest Kapitanem na statku może chcieć wprowadzić od razu taki kapitański dryl w domu na lądzie? Dzieci mają więc wykonywać polecenia i nie lenić się, tak jest! Sami zobaczcie ile wątków jest w tego typu rodzinie. Ile emocji. Bez rozmów może być to wszystko trudne do pogodzenia i przeżycia. Wszystko może się zacząć chwiać i kołysać, jak podczas sztormu.

Dziecko

W poniedziałek Adaś nie bawi się z dziećmi. Ma nowy piękny samochodzik, który dostał od taty, bawi się nim spokojnie sam z boku sali. Tata wypłynął, domyślamy się. Adaś to wie, ale czy rozumie to wszystko? Jak pomóc dziecku poradzić sobie z tęsknotą, ale i nie tylko?

Mama przejmuje ster, bierze głęboki oddech i zaczyna kolejny tydzień. Tak się przecież umówili. Często dzieci nie nadążają za takim stylem, nie są zadowolone. Nie chcą się z wyjeżdżającym na statek tatą pożegnać. To ich sposób na pokazanie swojej niezgody na „ten układ”. Co zrobić?

Zaakceptuj uczucia dziecka

Dziecko może być smutne, ale też może być złe

Ustal z dzieckiem sposób komunikowania się z tatą

Zaznaczcie w kalendarzu dni do przyjazdu taty

Towarzysz

Utul dziecko, rozmawiaj o tacie. Ale też zaakceptuj to, że dziecko nie będzie chciało o nieobecnym tacie rozmawiać, to za trudne. Młodsze dzieci nie chcą czasem rozmawiać z tatą przez skype, nie rozumieją dlaczego tata jest na ekranie i po prostu nie może być w domu. Nazywaj uczucia swoje i dziecka, ale postaraj się nie obciążać dziecka odpowiedzialnością za taki układ rodziny. Naturalnym pragnieniem dziecka jest mama i tata razem w domu. Wiemy, że nie zawsze jest to możliwe, ale są to nasze dorosłe wybory. Chroń dziecko przed tym, że mamy oczekiwanie, by się z tym pogodziło i już.

Ono może się nigdy z tym nie pogodzić, a naszym zadaniem jest zaakceptowanie tego faktu.

Naprawdę wtedy będzie lżej. To taka pierwsza lekcja dla rodzica, że nasze dziecko będzie miało czasem inne zdanie. Uszanowanie go, nie naciskanie na zmianę daje oddech i przestrzeń.

„Ja z tatą tak się umówiliśmy, tata ma taką pracę. Ale wiemy, że możesz tęsknić, możesz być smutny, zły. Postaramy się Tobie pomóc, co możemy zrobić?”. „Ja i tata też za sobą bardzo tęsknimy, ale taty praca jest w morzu. Każdy ma inną pracę.”

To taki przykład rozmów z dzieckiem w rodzinie marynarskiej. Jeden z wielu. Każda rodzina musi znaleźć swój sposób. Choć kluczem wydaje się być akceptacja uczuć dziecka i towarzyszenie mu. Ważne jest też przyzwolenie rodzica na własne odczucia. Nie jest prawdą, że przed dzieckiem mamy stale udawać Superbohaterki. Dzieci i tak widzą emocje rodzica. Kiedy mama pada ze zmęczenia lub jest po prostu smutna, dziecko odczyta to błyskawicznie. Na różne sposoby może chcieć mamie pomóc, wytrącić ja z tego stanu. Jedne dzieci zrobią to wprost mówiąc co obserwują, inne mogą zacząć rozrabiać lub przejmować emocje rodzica niejako odtwarzając je. Bądźmy na to uważni, powiedzmy dziecku co odczuwamy, ale też pokażmy, że radzimy sobie z tym. „Tęsknie dziś za tatą, jestem zmęczona i chciałbym, żeby tu był.” To komunikat prawdziwy i odpowiedni dla dziecka. Warto dodać coś w stylu: „Napiję się zaraz herbatki, chwilkę odpocznę i na pewno poczuję się lepiej. To nic złego trochę potęsknić. A wieczorem możemy spróbować zadzwonić do taty.”
Pokazujemy dziecko sposób reagowania, ale też przyzwolenie na odczuwanie emocji oraz nazywanie ich.

Po chwilach sztormu morze zawsze się uspokaja. Taki sam stan może mieć rodzina w chwilach rozstań i powrotów. Przy otwartości i uważności na to co się dzieje, na to co pokazują nam dzieci przeżywając tą sytuację w jedyny, niepowtarzalny sposób, wszystko uda się poukładać, by wspólnie wypłynąć na szerokie, spokojne wody.

Powodzenia 🙂